
„Pocałunki i croissanty” Anne-Sophie Jouhanneau – recenzja
Pocałunki i croissanty Anne-Sophie Jouhanneau wzbudził moje zainteresowanie… jedzeniem w tytule. Kto mnie zna, nie będzie zdziwiony. A tak na serio, to już sam opis sprawił, że cofnęłam się do lat nastoletnich, kiedy to zaczytywałam się w Annie i pocałunku w Paryżu czy romansach dla nastolatek Meg Cabot – Pamiętniki księżniczki 4ever! I właśnie tak się poczułam, gdy zaczęłam się zagłębiać w historię opisaną przez Jouhanneau – jakbym znów miała naście lat.
Paryski sen
Mia Jenrow wyjeżdża do Paryża, by spełnić swoje marzenie. Letni kurs pod okiem Monsieur Dabrowskiego może być dla niej furtką do ABT – nowojorskiego zespołu baletowego. Musi tylko pokazać, na co ją stać, by zrealizować swoje plany i zostać profesjonalną primabaleriną. Paryskie powietrze, maślane croissanty i chrupiące bagietki – wydaje się, że nie ma lepszego miejsca, by spędzić lato, którego zwieńczeniem będzie wystawianie Jeziora łabędziego. Dlatego tak ważne też jest, by Mia skupiła się na balecie. Nie daje jej jednak spokoju opowieść babci o jej prapraprababce, primabalerinie Opery Paryskiej. Do tego na jej drodze staje romantyczny, tajemniczy Louis. I to właśnie w jego towarzystwie Mia zacznie odkrywać kawałki rodzinnej historii. A także z nim przeżyje swój pierwszy francuski pocałunek w Paryżu.
Paryż – Miasto Miłości
Pocałunki i croissanty to ciepła opowieść o pasji i nastoletniej miłości. Trudno winić Mię, że zupełnie straciła głowę w takich okolicznościach. Kto by bowiem nie rozmarzył się, popijając perierr rondelle w ogródku paryskiej kawiarenki? Dla Mii to przygoda życia pod każdym względem. Jak na siedemnastolatkę przystało, czasem jest zbyt porywcza, może odrobinę naiwna, ale prowadzi czytelnika za rękę przez Paryż z wprawą godną prawdziwego przewodnika. Odnalazłam w niej te wszystkie cechy, których zabrakło mi u Emily w Emily w Paryżu. Mia bowiem chłonie z otoczenia to, co najlepsze. Wpasowuje się w nie, starając się jak najwięcej nauczyć o kulturze, historii, sztuce, szkoląc także język. Nie próbuje być Amerykanką w Paryżu. Po prostu nią jest, ale zamiast z uporem maniaka się wyróżniać i wykazywać się ignorancją, która tak drażniła mnie w Emily, przyjmuje odpowiednią dozę paryskości, jednocześnie nie zatracając siebie.
Primabaleriną być!
Balet. Ach, tu, czytając opisy, aż się rozmarzyłam. Uwielbiam balet i zawsze byłam pod ogromnym wrażeniem zdolności primabalerin, które z lekkością wykonywały nawet najtrudniejsze kombinacje. Bałam się, że w książce dla nastolatek temat może zostać potraktowany po macoszemu, ale nic bardziej mylnego! Gdy zamknęłam oczy, byłam w stanie wyobrazić sobie ekspresyjne pas de duex Odylii i księcia Zygfryda. Perfekcyjne fouetté wykonywane jedno za drugim czy pełne gracji i finezji wieńczące arabesque. Rywalizacja między tancerkami była też znacznie zdrowsza niż w Tiny Pretty Things, co osobiście uważam dla ogromny plus.
A miało być tak pięknie…
Nie wszystko jednak zagrało mi w historii opisanej przez Jouhanneu. Miejscami – choć nie sądziłam, że kiedykolwiek to napiszę – francuskich wtrąceń było aż nadto i męczyło nawet mnie – osobę, która przez sześć lat uczyła się tego języka. Szczególnie przy czytaniu późno w nocy łapałam się na tym, że po prostu omijam francuskie zwroty i szukam w tekście wyjaśnienia. Jednak największe rozczarowanie spotkało mnie na koniec. Nie będę się wdawać w szczegóły. Zdradzę więc tylko, że jedną sceną i wywołanym obrotem spraw autorka tak naprawdę zaprzeczyła tym wartościom, które pielęgnowała przez całą książkę w imię wymuszonego zakończenia. Ani trochę mnie to nie kupiło, a gdyby nie ostatnich kilkadziesiąt stron, śmiało dałabym tej powieści mocną piątkę i to z plusem.
Wielka szkoda, że autorka poszła na łatwiznę i utarty scenariusz na zwieńczenie historii Mii, bo książka miała ogromny potencjał! Myślę jednak, że nastolatkom wciąż przypadnie do gustu. Bez wahania podsunęłabym ją nastoletniej sobie. Bardzo przyjemna w czytaniu, pełna pasji, wypełniona po brzegi słonecznym Paryżem – takie właśnie są Pocałunki i croissanty!

Za książkę dziękujemy wydawcy.