Wywiad z Mimi Noxa!
Kim jest Mimi Noxa? Autorka Sekretu bóstwa ptaków zdradza niewiele… ale dla Czytelnika czyni wyjątek! Tuż przed premierą jej drugiej powieści, Barmana okrytego piórami, porozmawiałam z nią o jej książkach – tych już wydanych, ale też o tych, które dopiero się ukażą – o pisarskich początkach, karierze zawodowej, ulubionych autorkach i nie tylko!
Jeśli Mimi Noxa jest Wam obca i chcecie poznać ją lepiej, w tym wywiadzie znajdziecie odpowiedzi na wszystkie najważniejsze pytania!
Julia Pasiewicz: Zarówno Sekret bóstwa ptaków, jak i Barmana okrytego piórami wydałaś pod pseudonimem. Dlaczego zdecydowałaś się na taki zabieg?
Mimi Noxa: Od początku wiedziałam, że nie będę publikować pod prawdziwym nazwiskiem i powodów ku temu było wiele – choćby to, że niedawno zmieniłam nazwisko z panieńskiego na nazwisko męża. Jednak taką główną przyczyną było to, że po prostu miałam zamiar się wyróżnić. Chciałam, żeby mój pseudonim był krótki, chwytliwy, trochę dziwny, ale też uroczy i wdzięczny.
JP: Skąd się więc wzięło Mimi Noxa?
MN: „Mimi” towarzyszy mi na co dzień, ponieważ tak nazywa mnie mój mąż *śmiech*. Lubię, gdy ktoś się tak do mnie zwraca, więc pomyślałam: „Czemu nie? To idealny pierwszy człon mojego pseudonimu”. Natomiast „Noxa” to już zupełny przypadek. Chciałam dopasować coś do Mimi, żeby brzmiało fajnie i zawierało literkę „x”. Padło na „Noxa” i uważam, że to pasuje.
JP: Powiedziałaś kiedyś, że potrafisz sama wydać książkę. Czy to znaczy, że jesteś zawodowo związana z branżą wydawniczą?
MN: Starałam się zawsze tak kierować swoją nauką i karierą, żeby zostać redaktorką i korektorką. Wydawnictwa nie przyjęły moich powieści, ale zawodowo mi się poszczęściło. Pracuję obecnie w dziale wydawniczym pewnej krakowskiej firmy. Mamy swoje czasopismo i portal; tworzymy różne ciekawe projekty i publikacje. Naprawdę bardzo to lubię i uważam, że to najlepsza praca na świecie.
JP: Rozumiem, że Barman… to nie koniec i planujesz wydawać kolejne książki. Masz już jakieś konkretne plany?
MN: Teraz planuję wydać trylogię. Pierwszy tom jest już nawet napisany i co ciekawe, powstał przed Sekretem bóstwa ptaków. Mam też inne ukończone projekty, ale nie wiem, kiedy się ukażą. Póki co czekają na swoją kolej.
JP: Skoro Sekret… powstał później, dlaczego zdecydowałaś się wydać go jako pierwszego?
MN: Serce podpowiadało, że Sekret… to odpowiedni tytuł. W tamtym czasie borykałam się ze złym samopoczuciem. Przechodziłam przez okropne załamanie, czułam się bezradna i trochę zrezygnowana, ale zaryzykowałam i postawiłam właśnie na Sekret…. Stwierdziłam: „Niech się dzieje, co chce”. Poza tym uważam, że ta historia jest przepiękna. Najlepiej przedstawia mnie jako mnie – Izę. Inne moje opowieści też uwielbiam, ale ta jest dla mnie naprawdę wyjątkowa. Po prostu ją kocham.
JP: Mówisz, że Sekret… to wyjątkowa historia, ale czy z perspektywy czasu widzisz coś, co byś w niej zmieniła? Może coś napisałabyś inaczej? Może coś byś poprawiła?
MN: Fabularnie nic bym nie zmieniła. Według mnie ta historia jest perfekcyjna, bardzo przemyślana. Jedyne, co przychodzi mi do głowy, to że jednak trochę bym ją skróciła *śmiech*. Są nieliczne głosy, że powieść jest trochę za długa i może faktycznie tak jest. Z drugiej strony nie wyobrażam sobie Sekretu… bez tych wszystkich opisów. Gdybym miała go skrócić, może udałoby mi się usunąć 50–80 stron, ale to wciąż byłaby taka barwna…
JP: …cegiełka! *śmiech* A jak długo pisałaś swoje książki?
MN: O dziwo, niedługo, bo bardzo szybko piszę. Sekret… pisałam 5 miesięcy, natomiast Barmana… zajął mi 8 z dużymi przerwami.
JP: Wydając swoją pierwszą książkę, bałaś się opinii czytelników? Albo tego, że nikt nie będzie chciał jej przeczytać?
MN: Miałam same czarne myśli *śmiech*. Ale to była wina mojego załamania. Dlatego odzew, jaki się pojawił po wydaniu Sekretu…, naprawdę mnie zaskoczył! Jestem ogromnie szczęśliwa, że tak wiele osób zechciało go przeczytać i jeszcze oceniło bardzo pozytywnie!
JP: A co Twoja rodzina na to, że piszesz? Czytali którąś z Twoich powieści?
MN: Tak, czytali Sekret… i wszyscy nie mogą uwierzyć, jak wielką mam wyobraźnię i co jeszcze chowam w tej głowie *śmiech*.
JP: Twoje powieści są wyjątkowe również ze względu na to, gdzie toczy się akcja. Wszystkie wydarzenia mają miejsce w restauracji. Skąd wziął się taki pomysł? Miałaś w swoim życiu jakieś epizody związane z gastronomią?
MN: Przez 4 lata pracowałam w bardzo ekskluzywnej restauracji. Jej goście pochodzili głównie z Zachodu i z Azji. Było to miejsce o wysokim standardzie obsługi. Wszystko, co tam zobaczyłam i czego się nauczyłam, chciałam przenieść do swojej powieści. Pomyślałam, że to będzie fantastyczny pomysł, żeby akcja rozgrywała się właśnie w restauracji.
JP: Czy można więc powiedzieć, że pierwowzorem Modropiórej Wilgi jest restauracja, w której pracowałaś?
MN: Myślę, że tak. Chciałam oddać niesamowitość tego miejsca; opisać, co tam przeżyłam. Niektóre sceny nawiązują do moich osobistych doświadczeń. Na przykład fragment, w którym Jess oblewa prezesa, przytrafił się mnie samej *śmiech*. Wylałam wino na plecy klienta i to było przerażające!
JP: A dlaczego zdecydowałaś się na motyw ptaków? Sam tytuł, ale też postać Wol i Wendy nawiązują do tych zwierząt, a mnie zastanawia – dlaczego?
Mimi Noxa: Odpowiedź jest akurat prosta. Szukałam wyjątkowej i niespotykanej mocy. Czytając różne książki młodzieżowe, spotykam się z tym, że główna bohaterka włada ogniem albo innym żywiołem. Pojawiają się też inne ciekawe moce, ale ja szukałam czegoś bardzo nietypowego, oryginalnego.
JP: I znalazłaś coś, czego jeszcze nie było.
MN: Hm, tak, wydaje mi się, że tego jeszcze nie było, ale nie przeczytałam wszystkich książek na świecie *śmiech*. Ptaki są kolorowe, różnorodne i mają w sobie duży potencjał, jeśli chodzi o użycie ich w powieści.
JP: A tytuł? Od początku wiedziałaś, że będzie nawiązywał do ptaków?
MN: Tak, aczkolwiek wielokrotnie go zmieniałam. Na początku brzmiał Restauracja bóstwa ptaków. Później posługiwałam się Dziewczyną utkaną z piór, ewentualnie Sekretem utkanym z piór. Koniec końców wybrałam Sekret bóstwa ptaków i trafiłam w dziesiątkę!
JP: A jakie były inne pomysły na tytuł drugiego tomu? Od razu wiedziałaś, że będzie to Barman okryty piórami?
MN: Mimo że tytuł musiał składać z trzech wyrazów, a każdy z nich z identycznej lub podobnej liczby liter, co w tytule pierwszego tomu, żeby dobrze prezentować się na okładce, od razu wymyśliłam Barmana okrytego piórami *śmiech*.
JP: A co z dystrybucją? Planujesz sprzedaż w księgarniach czy na razie tylko w swoim sklepie?
MN: Na razie w moim sklepie, ale pierwszy tom (i wkrótce drugi) jest też dostępny w księgarni Samowydawcy.pl. W tym roku niestety nie uda mi się udostępnić obu tomów w księgarniach, ale zobaczymy, co przyniesie 2022 rok. Generalnie dystrybucja to coś, co sprawia mi największy problem.
JP: Większy niż sam proces napisania i wydania książki samodzielnie?
MN: Pisanie i wydanie książki to dla mnie bułka z masłem. Ale z dystrybucją nie miałam nigdy styczności. Nawet w pracy to nie należy do moich obowiązków. Umieszczenie książek w księgarniach sprawia mi trudność i muszę włożyć w to wiele energii. Prowadzenie własnego sklepu internetowego jest łatwiejsze i korzystniejsze, zresztą kocham pakować paczki osobiście!
JP: Czy Barman… to już ostatni tom? Historia Modropiórej Wilgi została zakończona czy planujesz napisać jakąś nowelkę?
MN: Jeśli chodzi o przygody Wendy i Victora oraz pozostałych mieszkańców Modropiórej Wilgi, to jest definitywny koniec. Natomiast w Barmanie… pojawia się pewna postać męska…
JP: Akcja nowej trylogii dzieje się w tym samym uniwersum co Sekret… i Barman…?
MN: Tak, pozostaniemy w tym samym uniwersum. Powrócą Wszechświaty, powróci Alabastrowy Pałac, ale sama historia dotyczy innych bohaterów, a znajomość Sekretu… i Barmana… nie będzie konieczna.
JP: Możesz zdradzić coś więcej na temat tej trylogii? Oprócz tego, że jej główny bohater pojawił się już w Barmanie…? Może jakiś mały spoiler?
MN: Hmm, dobrze. Świat przedstawiony jest stylizowany na późny wiek XIX. Znów pojawią bóstwa, bo to mój ulubiony motyw – będzie ich bardzo dużo, bo aż 29! Można powiedzieć, że stworzyłam inspirowaną grecką mitologią rodzinę bóstw i wszystko będzie się kręciło wokół niej *śmiech*.
JP: Brzmi naprawdę ciekawie! Skąd czerpiesz pomysły, inspiracje?
MN: Oglądam dużo anime *śmiech*. Ogólnie uwielbiam kulturę azjatycką i tamtejsze postrzeganie fantastyki.
JP: A jakie książki czytasz? Masz swoje ulubione autorki lub autorów?
MN: Głównie czytam fantastykę albo młodzieżówki bez elementów fantasy. Jeśli mam wymienić autorkę, to wybieram Sarah J. Maas, ale ostatnio bliżej mi jednak do Victorii Schwab. Chyba nadajemy na tych samych falach *śmiech*.
JP: To one zainspirowały Cię do tego, żeby pisać, czy ten pomysł pojawił się wcześniej?
MN: Zdecydowanie wcześniej. Pewnie zabrzmi to głupio, ale od zawsze wiedziałam, że chcę pisać książki. Już w dzieciństwie tworzyłam swoje pierwsze historie, nawet skleiłam książeczkę z obrazkami i koślawymi literkami o tytule Lis, żółwik i bursztyn *śmiech*. Ale tak na poważnie zaczęłam o tym myśleć w gimnazjum. Pierwsze rękopisy powstały w 2009 i na przestrzeni lat szlifowałam warsztat. Sekret… napisałam w 2017, więc 8 lat zajęło mi, żeby osiągnąć poziom, jaki w nim prezentuję.
JP: Czyli trening czyni mistrza *śmiech*.
MN: Dokładnie tak *śmiech*. Tego też życzę wszystkim aspirującym pisarzom – wytrwałości i pracowitości.
JP: Dziękuję za rozmowę.
MN: Dziękuję!
Mimi Noxa jest obecna w social mediach i znajdziecie ją tutaj!
1 Komentarz
Bardzo ciekawy wywiad! Dowiedziałam się wielu ciekawych szczegółów o których nie miałam pojęcia! Super♥️ 😀