Historia, jakich w literaturze młodzieżowej powinno być więcej. Recenzja książki „100 dni słońca”.
Zapewne niejedna osoba orientująca się nieco w literackiej przestrzeni Internetu słyszała już o Abbie Emmons i to nawet nie w kontekście czytania, a pisania. Emmons prowadzi bowiem jeden z najpopularniejszych kanałów na YouTubie skupiający się na pisaniu. Wielu pisarzy-amatorów polubiło ją za bardzo „metodyczne” podejście do tematu. Czy jej książka 100 dni słońca to dobry przykład na to, jak teorię przekładać na praktykę?
Książka od podszewki
Znając kontent tworzony przez Emmons, trudno nie rozpatrywać 100 dni słońca przez jego pryzmat. Autorka traktuje pisanie niemal jak naukę. W swojej działalności tworzy i popularyzuje różne metody pisarskie, analizując nie tylko książki, ale także filmy i seriale. Największym uznaniem zdecydowanie cieszy się 3 act story structure, z pomocą której można napisać niemal każdy utwór. Czasem trójaktowy podział fabuły jest wyraźny, choćby w filmowych akcyjniakach, ale równie dobrze może to być jedynie szkielet historii, ułatwiający czytelnikowi (i autorowi) nawigowanie po niej.
Oceniać powieść przez pryzmat autora?
Wydaje się to niejako uzasadnione – skoro autor poświęca swoją internetową twórczość właśnie pisaniu. Zrewidowanie, czy stosuje się do własnych zasad, zapewne sprawi wielu widzom i czytelnikom Emmons sporo przyjemności. A trzeba przyznać, że autorka wie, co robi, choć po jej debiucie – 100 dniach słońca – nie widać, aby aż tak się starała „zaprojektować” tę powieść. I może właśnie taki miał być efekt?
Fabuła 100 dni słońca
W oryginale 100 dni słońca wyszło w 2019 roku i było to spore wydarzenie w youtube’owej społeczności Emmons. Tym bardziej trudno było oprzeć się sięgnięciu po polskie wydanie, zwłaszcza w tak pięknym opracowaniu graficznym od Wydawnictwa Young. Aż prosi się, żeby przeczytać książkę w pierwsze dni lata!
Główna bohaterka 100 dni słońca, szesnastoletnia Tessa, ulega wypadkowi samochodowemu, wskutek czego traci wzrok. Według lekarzy jednak nie jest to stan permanentny i powinien ustąpić w mniej więcej trzy miesiące, czyli tytułowe 100 dni. Tessy jednak nie pocieszają te prognozy, pogrąża się w rozpaczy i nie wychodzi z domu. Tym samym martwi swoich opiekunów, a ci postanawiają znaleźć kogoś, kto pomoże jej kontynuować pisanie bloga, co sprawiało jej przed wypadkiem mnóstwo radości. Wtedy pojawia się Weston, jej rówieśnik, którego wita w swoim życiu, delikatnie mówiąc, dość chłodno. Jednak chłopak ma swoje powody, by się nie poddawać i pomóc Tessie odnaleźć z powrotem radość w codziennym życiu.
100 dni słońca to wyważony młodzieżowy romans
W trakcie czytania można odnieść wrażenie, że w tej powieści wszystko toczy się tak, jak należy. Książka jest krótka, ale niezbyt krótka, czyta się ją z lekkością typową dla literatury młodzieżowej. Nie towarzyszy jej jednak poczucie infantylności – co jest dość trudne do osiągnięcia przy realistycznym portretowaniu irytujących nastolatków. I Tessa, i Weston mają swoje wady i dzięki temu stanowią ciekawy duet, który ewoluuje na przestrzeni całej historii. Ich relacja rozwija się powoli, małymi krokami, w drobnych, czułych gestach. Nie ma tu na szczęście mowy o miłości od pierwszego wejrzenia! Gdy w mediach trąbi się o nieprzystającej do wieku odbiorców literaturze młodzieżowej, 100 dni słońca doskonale wpasowuje się w swoją kategorię.
Oswajanie niepełnosprawności
Choć osoby z niepełnosprawnościami pojawiają się w kulturze nie od dziś a ich reprezentacja stale się poszerza, w literaturze młodzieżowej można jeszcze wiele zdziałać. Dobrze widzieć, że Emmons podjęła temat z należytą delikatnością, oswajając młodego czytelnika z tematem i pokazując odmienne perspektywy dwojga bohaterów. Trzeba jednak zaznaczyć, że są dość skrajne. Tessa popada w absolutną rozpacz, gdy doświadcza utraty wzroku. Natomiast Weston po amputacji nóg ma zdecydowanie zbyt lekkie podejście do własnego zdrowia. Z pewnością miało to dodawać ciepła całej historii, jednak niestety wyszło nie do końca realistycznie. Zdawałoby się, że poza jedną czy dwiema scenami w życiu chłopaka nic się nie zmieniło. Może funkcjonować niemal tak samo jak rówieśnicy, którzy nie zmagają się z niepełnosprawnością.
Nie bez wad, ale niech będzie takich więcej!
100 dni słońca prawdopodobnie nie jest najbardziej porywającą historią dla młodzieży, na jaką się w życiu natkniecie. Potrafi jednak rozgrzać serce nawet dorosłemu czytelnikowi! Z perspektywy osoby, która ma za sobą burzliwy czas nastoletniości, tym bardziej można docenić stonowane i w dużej mierze realistyczne podejście do bohaterów oraz samej historii. Za to Abbie Emmons należy się pochwała!
Przeczytaj również o Ciszy, która ogłusza.