Cisza, która ogłusza. Recenzja książki Lata ciszy Aleny Mornštajnovej
Nie ufam ludziom, którzy nie mają tajemnic. Posiadanie małej, głęboko ukrytej cząstki swojego życia jest niemal nieodłącznym elementem człowieczeństwa. Sekrety sprawiają, że nasza niemal odlana z formy dusza przystraja się w kolorowe piórka niedopowiedzeń. Ukrywamy przed sobą rozczarowania, żal, własne słabości, a nawet rzeczy i zdarzenia uchodzące obiektywnie za złe czy niegodziwe. Czasami jednak skrywany czy przemilczany fakt może stać się poruszoną kostką domina, która spowoduje serię upadków. Tak właśnie dzieje się w doskonałej powieści Aleny Mornštajnovej Lata ciszy.
Realia trudnych rodzinnych relacji
Przed przedstawieniem fabuły, muszę powiedzieć, że nigdy nie odnajdywałam się w typowych historiach rodzin dysfunkcyjnych. Każda wyglądała na źle skonstruowaną, przerysowaną lub odwrotnie – zbyt eufemistyczną. Złoty środek znalazłam właśnie w Latach ciszy. Na moje zadowolenie złożyły się trzy czynniki – dwutorowa narracja pozwalająca ujrzeć problemy z innej perspektywy, realizm zdarzeń, a także świetnie zarysowana historia familijnej tragedii. W fabułę jesteśmy wrzuceni dość gwałtownie i bez ostrzeżenia. Bohdana, główna bohaterka, przedstawia czytelnikom swoją strategię funkcjonowania w trudnym środowisku, jakim jest jej rodzinny dom. Nie potrafi znaleźć wspólnego języka z wycofanym, milczącym ojcem, Svatoplukiem, dla którego (jak sądzi) równie dobrze mogłaby być niewidzialna. Jedyną życzliwą dziewczynie osobą zdaje się być Běla, jej macocha.
Między przeszłością a teraźniejszością
Dziewczyna dorasta w zupełnie nieprzyjaznym otoczeniu, nie zna swoich korzeni ani bliskiej rodziny. Nie ma także celu w życiu, a każdy sukces jest dla niej miłą niespodzianką, nie lada zaskoczeniem. Svatopluk natomiast umyślnie ignoruje córkę oraz swoją przeszłość, której nigdy nie będzie w stanie zmienić. Ojciec i córka, mimo pozornych różnic, są do siebie bliźniaczo podobni. Cechuje ich ta sama wrażliwość, unikająca osobowość, a także wieczne poczucie zagubienia w gęstej dżungli codziennego życia. Różnią się tylko w jednej kwestii – Bohdanę męczy fakt, że nie ma absolutnie żadnej wiedzy o swojej rodzinie. Dziewczyna staje się pomostem między trudnymi przeżyciami ojca a współczesną historią najbliższych.
Autentyczność bohaterów Lat ciszy
Mornštajnova pokazuje bohaterów niejednoznacznych, których trudno ocenić nawet po przeczytaniu książki. Budują ich złość, rozczarowanie, niewybaczalne błędy i obezwładniający strach. Fabuła składa się z wyszarpywanych momentów, w których postacie są przedstawiane w różnych sytuacjach. Wydarzenia z przeszłości trwale ukształtowały Svatopluka i Bohdanę i wpłynęły na ich wzajemne relacje, postrzeganie świata oraz siebie – zupełnie tak, jak w realnym świecie. Autorka umiejętnie balansuje między skrajnymi uczuciami, tworząc niezwykle realny obraz rodziny dysfunkcyjnej.
Co oferują Lata ciszy?
Co ciekawe, Lata ciszy nie są powieścią przynoszącą katharsis, nie są bajką, która kończy się dobrze. Mamy do czynienia raczej z szerokim niedopowiedzeniem pozostawiającym nas w konsternacji. Bliscy sobie ludzie nie godzą się, nie ma wybuchów płaczu powodowanych radością, nie ma mowy o pojednaniu. Fabuła pozostaje zawieszona w ciszy absolutnej, ciszy, która ogłusza. Lata… będą wspaniałą lekturą dla miłośników klasycznej literatury czeskiej – nieoczywistej i słodkogorzkiej.
Gwarantuję, że po przeczytaniu książki Mornštajnovej zechcecie sięgnąć po inne książki wrocławskiego wydawnictwa Amaltea, któremu dziękujemy za przekazanie egzemplarza do recenzji.
Po Latach ciszy polecamy:
- Alena Mornštajnová, Hana, Amaltea 2019
- Adrian Cioroianu, Nie możemy uciec przed naszą historią, Amaltea 2019
- Oleg Serebrian, Pod prąd, Amaltea 2023
Przeczytaj również wywiad z Kuratorką sądową!