Nie da się nigdy przejść obojętnie obok przemocy – wywiad z Hanną Flarą, autorką książki Kuratorka sądowa. Patologia, przemoc i dramaty w polskich domach
Hanna Flara, doświadczona kuratorka sądowa, w swojej przejmującej książce Kuratorka sądowa. Patologia, przemoc i dramaty w polskich domach przedstawia szokującą rzeczywistość przestępczości, z którą styka się na co dzień. Od alkoholików po przemocowców i gwałcicieli, autorka odkrywa prawdziwe oblicze tych, z którymi spotyka się w swojej pracy. Jej reportaż nie tylko odkrywa brutalną prawdę o społeczeństwie, ale również skłania do refleksji nad ludzką naturą i funkcjonowaniem wymiaru sprawiedliwości. Dziś porozmawiamy o jej książce oraz o tym, co skłoniło ją do opisania tej trudnej rzeczywistości.
Aleksandra Szczerba: Co skłoniło Panią do wyboru pracy jako kuratorka sądowa? Czy wpłynęło na to jakieś konkretne wydarzenie?
Hanna Flara: Studiowałam resocjalizację i na IV roku każdy z nas miał odbyć praktykę zawodową, a ponieważ w czasie studiów miałam okazję być w areszcie śledczym, zakładach karnych, ośrodku adopcyjnym – te placówki z góry odrzuciłam. Myślałam także o pracy w policji, ale… obawiałam się testów sprawnościowych, a na tamte czasy były bardzo wyśrubowane. W końcu, na ostatnią chwilę, udało mi się zdobyć miejsce na praktyki w Sądzie Rejonowym, ponieważ formalności… zaniedbałam do ostatniego momentu. Trafiłam tak dobrze, że moja Pani opiekun praktyki – kuratorka zawodowa – już po kilku dniach poleciła, żebym ubrała wygodne buty oraz wzięła notes i zabrała mnie w teren. Mylnie sądziłam, że kurator pracuje więcej czasu za biurkiem. Pierwszy mit został obalony. Praca ta spodobała mi się na tyle, że zdecydowałam się przedłużyć praktyki, potem zostałam kuratorem społecznym, a po ukończeniu aplikacji – kuratorem zawodowym.
ASz: Jakie aspekty najbardziej Panią zaskoczyły na początku pracy?
HF: Myślę, że wiele aspektów tego zawodu było sporym zaskoczeniem. Ten zawód wymaga ogromnej samodyscypliny i umiejętności organizacji pracy, ponieważ mamy zadania, które muszą być realizowane w określonych terminach. Trzeba szybko podejmować decyzje i reagować, wiedzieć, co zrobić, jakie są procedury, kiedy zastanę w terenie rodziców pod wpływem alkoholu, pod których opieką znajdują się małoletnie dzieci. Szybko miałam okazję, aby to przećwiczyć. Niestety. Sama uczyłam się jak reagować na osoby pijane czy chore psychicznie. Wiele razy musiałam zmieniać osobiste plany, bo po pracy na dyżurze w sądzie musiałam pilnie podjechać w teren, np. po telefonie pokrzywdzonej. Trzeba pamiętać o tym, że prawo jazdy i sprawny samochód to podstawowe narzędzia w tej pracy.
ASz: Czy jest jakiś szczególny przypadek lub historia, która szczególnie na Panią wpłynęła?
HF: Te szczególne historie znalazły miejsce w mojej książce Kuratorka sądowa…. Emocjonalnie każda na mnie wpłynęła w jakiś sposób, stąd w ogóle decyzja, żeby przelać to na papier. I z tego miejsca serdecznie dziękuję Paniom z Feerii, które w ten tekst uwierzyły! Wzruszam się przy „Wrażliwości zrodzonej z przemocy…”, bo nie ma we mnie zgody na śmierć, a już szczególnie z przedwczesną i spowodowaną przez raka. Drżącą ręką pisałam o pedofilii, bo mam poczucie, że w naszym społeczeństwie nadal jest bardzo niska świadomość na temat tej patologii! I nie da się nigdy przejść obojętnie obok przemocy i jej wszelkich form, także tych najbardziej wyrafinowanych.
ASz: Jakie aspekty pracy kuratorki sądowej Pani zdaniem są najbardziej niezrozumiałe lub niedoceniane przez społeczeństwo?
HF: Z pewnością z niezrozumieniem spotyka się to, że musimy chodzić do domów naszych podopiecznych niezapowiedziani, „wtykać nos w nie swoje sprawy”, zadawać trudne, nierzadko niewygodne pytania, zasięgać opinii u sąsiadów. Proszę zobaczyć, jak szybko oceniani jesteśmy przez media, jak tylko dojdzie do jakiejś tragedii. Padają wtedy „kamienie”: gdzie był kurator? Innym instytucjom dostaje się również. Otóż, kurator, nieraz, drodzy oceniający, pukał do waszych drzwi, a one pozostawały zamknięte. Pytał o przysłowiowego Kowalskiego, ale słyszał, że nie znacie, wolicie się nie wtrącać. Odwracamy oczy, zatykamy uszy, wolimy nie zaglądać nikomu, co się dzieje w domu. A nawet w tych „dobrych domach” (nie lubię tego określenia) dochodzi do dramatów. Ostatnie dni przyniosły przecież tragiczne wieści o żonie zabitej przez najbliższą osobę – męża.
ASz: Jakie aspekty pracy jako kuratorki sądowej sprawiają Pani największą satysfakcję?
HF: Szczególnie cieszą mnie i dają satysfakcję takie szczere rozmowy i podziękowania na koniec dozoru. Pamiętam podziękowania za to, że wysłuchałam, że nikt jeszcze tak z danym klientem nie porozmawiał. Wydawać się może, że to drobiazgi, ale to są te smaczki. Cieszę się z każdego odbytego przez podopiecznych leczenia odwykowego i choć statystki są nieubłagane – wracają do nałogu – wierzę, że te kilka tygodni terapii, gadania, pisania, słuchania, zmierzenia się z tym, że człowiek obok też ma podobny problem, wpłynie wcześniej czy później na postawę mojego klienta. Wierzę. Ciągle. Bo to nie jest praca na sukces.
ASz: Jak Pani praca wpłynęła na Pani życie osobiste? Jakie są szczególne wyzwania związane z godzeniem życia zawodowego z prywatnym?
HF: Mogłam się realizować także w życiu osobistym, czyli założyć i utrzymać rodzinę. Mój mąż nie lubi tego zawodu, jednak potrafi okazać mi ogromne wsparcie, kiedy wracam z terenu, jak przysłowiowy zbity pies. Dzięki tej pracy ciągle rozwijam się zawodowo, mam możliwość odbycia kolejnych studiów czy szkoleń. Wyzwaniem bywa nagła zmiana planów, nierzadko chwilę przed końcem dyżuru i zaplanowanym urlopem wpłynie sprawa nie cierpiąca zwłoki, a odpocznę tylko ze spokojną głową, więc działam do ostatniej chwili. Pracuję także w weekendy, kiedy chętniej zostałabym z rodziną. Nieraz szukałam na już opieki dla własnych dzieci, żeby jechać na pilny wywiad. Jest to dynamiczny zawód, zawsze może coś się wydarzyć, często w piątek ok. 14, kiedy instytucje państwowe kończą już pracę.
ASz: Co sprawiło, że zdecydowała się Pani przybliżyć innym pracę kuratora sądowego w formie książki?
HF: Chciałam odczarować wiele funkcjonujących mitów na temat tego zawodu, pokazać jego cienie, mnie samej jako studentce resocjalizacji bardzo brakowało takiej książki. Nie komentarza do ustawy, nie nudnych opisów metodyki pracy. Chciałam dosłownie wziąć mojego potencjalnego czytelnika za rękę i zabrać w mój teren, żeby poczuł niewygody, dyskomfort nawet, oburzył się, wzruszył, zdenerwował, poczuł strach. Przesiąknął zapachami terenu. Przeglądam każdą opinię o mojej książce i mam poczucie spełnienia, kiedy czytam, że przystępnie przybliżyłam aspekty prawne, wyjaśniłam różnice pomiędzy kuratorem rodzinnym i dla dorosłych. Studenci piszą, że może to być dla nich swoisty podręcznik. Tego właśnie chciałam.
ASz: Czy jest jakiś konkretny fragment Pani książki, który chciałaby Pani wyróżnić i dlaczego jest on dla Pani szczególnie ważny?
HF: Nierzadko podkreślam, że kocham rozmawiać z ludźmi, żyję z gadania, a może bardziej ze słuchania. W tej historii o starej samotnej babince jest kawał życiowej prawdy. Ona wolałaby być w więzieniu, niż sama w swojej nędznej chacie. Każdy chce być kochany i czuć się potrzebnym, życzę każdemu z nas, byśmy byli komuś potrzebni na każdym etapie życia, bo starość w parze z samotnością jakoś Panu Bogu nie wyszły…
ASz: Jakie najważniejsze obszary do poprawy względem wsparcia dla kuratorów sądowych Pani zauważa w swojej codziennej pracy?
HF: Myślę, że przełożeni powinni zadbać o kondycję psychiczną kuratorów. Marzę, aby superwizja, możliwość przegadania trudów terenu z psychologiem była standardem, bo na razie możemy liczyć na wsparcie kolegi czy koleżanki z zespołu albo sięgać po pomoc za własne pieniądze. Nie mamy żadnej ochrony prawnej, a wpływają na nas skargi, spotykamy się z różnymi zarzutami pod naszym adresem. Jak zawsze podniosłabym kwestię wynagrodzeń, nie zarabiamy „atrakcyjnie”, ciągle korzystamy z prywatnych samochodów. Dokształcamy się z własnych środków. Liczę na lepszy network – pracę w środowisku, łączenie działań policji, opieki społecznej, asystentów rodzin i kuratorów. Powinniśmy wiedzieć o swoich działaniach i łączyć je. Powinniśmy brać udział w tworzeniu kampanii społecznych na temat przemocy, uzależnień czy pedofilii, bo znamy realia.
ASz: Jakie są Pani nadzieje na przyszłość zawodu kuratora sądowego? Jak można by zwiększyć zrozumienie i wsparcie dla tego zawodu?
HF: Ostatnie lata pokazały, że nie ma zbyt wielu chętnych na odbycie aplikacji kuratorskiej, a wymagania są ogromne. Wielu kuratorów zawodowych decyduje się na zmianę zawodu i odchodzą ze służby. Jeżeli nie wzrośnie wynagrodzenie aplikanta i kuratora zawodowego, zabraknie w przyszłości osób kompetentnych. A media codziennie bombardują nas wszelkimi patologiami. Mamy ręce pełne pracy. Optowałabym więc za wsparciem psychologicznym, prawnym oraz finansowym.
ASz: Jakie umiejętności i cechy charakteru są, Pani zdaniem, najważniejsze w pracy kuratora sądowego
HF: Nie zaskoczę chyba czytelników, pisząc, że odporność na stres, łatwość w podejmowaniu decyzji, bardzo dobra organizacja pracy, zadaniowość, rozwaga, wyważenie, empatia, umiejętność oddzielenia życia zawodowego od prywatnego, zdolność do odpoczynku, zdrowy dystans, poczucie humoru. Innych kompetencji przyszli kuratorzy nabędą z czasem wsiąkania w zawód, bo jest arcyciekawy!
ASz: Jakie miałaby Pani rady dla osób, które rozważają karierę jako kuratorzy sądowi?
HF: Świetne pytanie, poczułam się jak zawodowy mentor, czyli staro. Proponowałabym konsekwentną drogę zawodową, studia, korzystanie z praktyk, czynne, na końcu praca zawodowa. Ważne będzie niezrażanie się na początku, zdrowy dystans – do klientów, ale też do siebie, wiara w drugiego człowieka, bo bez tego wypalenie zawodowe przyjdzie szybciej niż kolejny awans. Myślę, że roczna aplikacja jest idealnym czasem na poczucie tej roboty! A, żeby nie było tak patetycznie, sprawny samochód, pełen bak paliwa, naładowany telefon, ulubiona muzyka, coś na ząb i coś poza pracą, jakaś pasja, hobby, nawet najbardziej absurdalna odskocznia.
Poznaj fascynujący świat kuratora sądowego dzięki książce Hanny Flary Kuratorka sądowa. Patologia, przemoc i dramaty w polskich domach – lekturze, która dostarczy Ci nie tylko wiedzy, ale i emocjonalnych przeżyć. Nie tylko opisuje trudności zawodu, ale także oferuje głęboki wgląd w ludzkie tragedie oraz wyzwania, z jakimi na co dzień mierzą się kuratorzy sądowi.
Przeczytaj również Zboże jak las, gryka jak perły